Kanada różnorodna

"Just like spring time in Alberta
Warm sunny days endless skies of blue
Then without a warning
Another winter storm comes raging through"

Ian Tyson "Springtime In Alberta"
https://www.youtube.com/watch?v=kb1tcVxi34Y


CBC opublikowało niedawno zabawny filmik, a w nim piosenka o słonecznej wiośnie w Albercie, a na wideo śnieg, śnieg, Ś N I E G.  Czyli Kanada w pełnym entourage'u!


Na razie wiosenne porywy są bardzo delikatne i nim zdąży się zobaczyć kawałek ziemi, na drugi dzień znów zostaje przysypana śniegiem. Pogoda imponuje burzami śnieżnymi, temperaturami poniżej minus 10 i porywistym wiatrem. I tak podobno będzie do końca kwietnia! Taka wiosna w tej Kanadzie.

Ale zanim ta wiosna nadejdzie i rozkwitnie, warto by dokopać się w końcu do korzeni. Do korzeni kraju i ludzi tu mieszkających.

Niektórzy mówią, że historię kraju tworzą ludzie, kultura, historia. A Kanada też ma coś do zaoferowania w tej materii. Słynie m.in. z Lucy Maud Montgomery, która napisała serię powieści o Ani z Zielonego Wzgórza (których akcja dzieje się na Wyspie Księcia Edwarda), też do grona zacnych zalicza się Alexander Graham Bell (wprawdzie imigrant ze Szkocji, ale to w Kanadzie zaczął pracować nad wynalazkiem telefonu), albo Neil Young (muzyk), czy James Cameron (reżyser m.in. "Titanica"). Kanadyjczykom świat zawdzięcza międzynarodowe strefy czasowe, kombinezony dla lotników i odżywki dla dzieci. Ale kim są naprawdę Kanadyjczycy? 


Stanisław Stolarczyk w swojej książce "Przepustka do raju" tak opisuje różnorodność nowo-przybyłych obywateli Kanady: "w pierwszych rzędach siedzieli Chińczycy, Wietnamczycy, Kampuczanie. Za nimi - kilka wielodzietnych rodzin Hindusów, w tym Sikhowie w turbanach. Po ich lewej stronie Arabowie, przyozdobieni złotymi sygnetami (...). Dalej wysocy, szczupli Murzyni, najprawdopodobniej z Somalii i chyba z sześć małżeństw o śniadej cerze i indiańskich rysach twarzy z Ameryki Południowej. A za nimi kilkanaście rodzin, swobodnie zachowujących się, a wyglądem przypominających Europejczyków; wśród nich dwa małżeństwa z Polski".

Ale kim są rdzenni Kanadyjczycy?

Po pierwsze First Nation, czyli Indianie oraz Inuici. Żyją tu od tysięcy lat i zawsze mieli tu swoje miejsce i głęboko zakorzenione tradycje. Najmniej różnorodnym miejscem Kanady są Terytoria Północno-Zachodnie oraz Yukon. Aż 51% (na Kanadę to bardzo dużo) ludności to autochtoni. Potem przypłynęli Europejczycy i stopniowo zaczęli zabierać im ich kulturowe przyzwyczajenia, ziemię oraz zwyczaje. Indianie poddali się chorobom i powoli zaczęło ich to wyniszczać. Innych z kolei siłą zabierano do szkół, uczono "cywilizowanego" stylu życia i zaszczepiano chrześcijanizm. Obecnie Kanada próbuje odpokutować za krzywdy im wyrządzone - od publicznych przeprosin premiera po wypłacanie dziesiątków tysięcy dolarów. Dodatkowo każda licząca się instytucja kanadyjska stara się zauważać istnienie First Nation i swoiście akcentuje ich istnienie m.in. przez takie wpisy: "Mount Royal University is located in the traditional territories of the Niitsitapi (Blackfoot) and the people of the Treaty 7 region in Southern Alberta, which includes the Siksika, the Piikani, the Kainai, the Tsuut’ina, and the Iyarhe Nakoda. The City of Calgary is also home to the Métis Nation." 
Dobrem źródłem informacji o historii Kanady jest seria dokumentalna telewizji CBC: Canada: A People's History.


Emigranci to największa część społeczności Kanady. Tak naprawdę każdy tu mieszkający jest z innego kraju, posługuje się swoim ojczystym językiem i pielęgnuje znane sobie tradycje. Kanada pozwala na to i przystaje na różnego rodzaju odstępstwa, m.in. dzięki wprowadzonej w 1971 r. polityce wielokulturowości. Według niej wszystkie kultury mają prawo do swobodnego rozwoju. Co ciekawe, pierwszym ministrem wielokulturowości był Stanley Haidasz - polityk polskiego pochodzenia. 
Według Statistic Canada największa populacja osób innej narodowości niż kanadyjskiej to Chińczycy, a zaraz potem Hindusi i Filipińczycy. Osób polskiej narodowości jest około 73 tys. 
W końcu 2017 r. rząd Kanady wydał oświadczenie, że planuje przyjąć około miliona nowych imigrantów w ciągu najbliższych 3 lat. Plan "Vision 2020" jest to spowodowany szybkim starzeniem się społeczeństwa kanadyjskiego. Jak wyliczono, w 2036 będą pracowały tylko 2 osoby na 1 emeryta, a nie jak obecnie 4,6. Cóż, ktoś będzie musiał zarabiać na emerytury innych, więc emigranci wydają się dobrym wyborem. Rząd oczywiście zapewnia, że będzie przyjmował tylko tych spełniających pewne wymagania ekonomiczne. 



Kanada, jak żaden inny znany mi kraj, prowadzi ciekawą politykę. Nowo-przybyli imigranci mają masę programów, organizacji i osób skorych do pomocy. Każdy wesprze radą i nikt nie będzie śmiał się z Twojego akcentu, a jedynie zapyta z ciekawością skąd pochodzisz. Nikt nie będzie cię zbywał, a uśmiechem zachęcał do opisania problemu z jakim przyszedłeś. Każdy usłużnie powtórzy ci raz jeszcze niedosłyszane pytanie. To jest przyjazne i bardzo miłe. I jako imigrant czujesz się jako część tego społeczeństwa, co na pewno skutkuje większą asymilacją.

Jedyny problem z jakim Kanadyjczycy jak na razie nie do końca mogą sobie poradzić to Indianie żyjący w rezerwatach, otwierający kasyna i mający dostęp do broni. Pomoc pieniężna nie jest, moim zdaniem, rozwiązaniem wszystkich ich problemów, a jedynie tymczasowym zapychaczem oddalającym wciąż szokujące kwestie. Indianie mają bogatą kulturę, ale została im ona gwałtownie odebrana. Trudno odbudować w nich chęć czy wewnętrzną potrzebę kultywowania swoich tradycji, skoro w Kanadzie są postrzegani, jako jedna z najniższej klasy ekonomicznej nie mająca głosu w najważniejszych kwestiach państwa. Dając im ziemię (rezerwaty), albo rekompensując krzywdy pieniężnie to jak przysłowiowa metoda kija i marchewki, tyle że bez kija.

Komentarze

Popularne posty